Internet zawładnął światem. Hasło to obecnie nie stanowi żadnego przekłamania. Coraz więcej aspektów naszego życia przenosi się do sieci. Nie chodzi tu tylko o sposoby prowadzenia biznesu, reklamę czy rozrywkę, ale również o zwykłe, ludzkie interakcje. Coraz rzadziej spotykamy się na żywo, a zdecydowanie częściej załatwiamy sprawy za pośrednictwem internetowych aplikacji takich jak Messenger, czy WhatsApp.
Sprawa, o której zamierzam opowiedzieć, zapoczątkowana została na popularnym portalu społecznościowym Facebooku, a swój finał znalazła na sali sądowej.
Stan faktyczny
Tomek, to młody człowiek, student, jak każdy z nas na co dzień wykorzystuje Internet w różnych celach. Tomek ma swój pomysł na życie i zainteresowania. Jest aktywnym członkiem grup tematycznych działających na Facebooku. Piotr to przedsiębiorca, który za pośrednictwem Internetu promuje swój biznes i prezentuje swoje zapatrywania na świat. Tomasz i Piotr (jak się okazało w toku prowadzonego postępowania) nigdy się nie spotkali choć mają wspólne zainteresowania i pomysł na zarabianie pieniędzy. Tomek nie zgadza się z Piotrem w wielu kwestiach, nie podobają mu się jego wypowiedzi i prowadzona przez Niego działalność gospodarcza, być może zazdrości mu również popularności. Złość Tomka w stosunku do osoby Piotra narasta i nie znajduje ujścia. Tomek czując się bezkarny za szklanym ekranem monitora postanawia więc nawiązać kontakt z Piotrem i przekazać mu, co o Nim myśli. Rozpoczyna więc z Piotrem rozmowę za pośrednictwem aplikacji Mesenger, w której nie tylko obraża swojego rozmówcę, ale również w niezwykle sugestywny sposób mu grozi. Piotr zaczyna się obawiać o swoje zdrowie i życie. Nie wie czy profil Tomka jest prawdziwy, czy Tomek w rzeczywistości wygląda tak jak na zdjęciu dodanym na Facebooku, czy konto nie zostało założone tylko po to by grozić Piotrowi. Piotr zastanawia się, czy ktoś nie podejdzie do Niego na ulicy bądź w tramwaju i nie spełni swoich gróźb. Zgłasza się więc do adwokata, sporządza zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i przekazuje sprawę na Policje. W czasie pierwszej wizyty w komisariacie policjant już na wstępie informuje Piotra i jego pełnomocnika, że choć zawiadomienie, skądinąd słuszne, to jednak poszukiwanie przestępców w Internecie jest jak „szukanie igły w stogu siana”. Policja jednak w tym przypadku staje na wysokości zadania, ustala sprawcę i kieruje do Sądu akt oskarżenia. Sprawa przechodzi obie instancje. Ostatecznie sprawca zostaje zobowiązany do przeproszenia oskarżonego, uiszczenia świadczenia pieniężnego i kosztów postępowania. Dostaje również nauczkę na całe życie. Pokrzywdzony zaś oddycha z ulgą. Wie kim jest i jak wygląda osoba, która mu groziła. Wie również, że została ukarana.
Podsumowanie
Zgodnie z 190 § 1 Kodeksu karnego: kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Ściganie następuje wyłącznie na wniosek pokrzywdzonego. Warto pamiętać, że groźba karalna może być wyrażona w dowolny sposób, może to być np. słowo, pismo, film czy grafika i może dotrzeć do Nas za pomocą różnych środków komunikacji na odległość, w tym również Internetu. W powyższym przykładzie, aby zainicjować postępowanie karne konieczne było sporządzenie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i zgłoszenie wniosku o ściganie sprawcy. Na dalszym etapie zaś należało monitorować sprawę. Gdyby nie aktywność samego pokrzywdzonego oraz zaangażowanie organów ścigania sprawca pozostałby nadal bezkarny. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ponownie popełniłby tego typu przestępstwo, nie widząc w nim niczego złego. Nie bądźmy zatem obojętni i nie rezygnujmy zatem z dochodzenia swoich praw, już na samym początku drogi.