Długość postępowania sądowego zależy od wielu czynników. Nie da się jednoznacznie określić czasu trwania konkretnej sprawy. Sądy nie są pod tym względem związane dotrzymaniem określonego terminu, w jakim mają zakończyć sprawę. Na pewno najważniejszym elementem jest stopień skomplikowania sprawy, to ile czynności procesowych należy dokonać, aby móc wydać sprawiedliwy wyrok, postawa strony przeciwnej, a także to czy skorzystamy z pomocy specjalistów, którzy będą nas reprezentować.
Teraz przejdźmy do konkretnego przykładu. Piotr K. dokonał zakupu materiałów budowlanych w firmie swojego przyjaciela Tomasza O. na kwotę 150 tys. zł. Termin zapłaty faktury minął 13 marca 2017 r. Jako, że obie strony łączyły przyjacielskie stosunki Piotr K. zapewniał swojego przyjaciela, że ma chwilowe problemy finansowe, a całą kwotę spłaci do końca roku. Przedsiębiorca zaufał przyjacielowi i zadecydował, że nie będzie kierować sprawy do sądu. Problem pojawił się, gdy na koniec roku rachunek nadal nie został uregulowany. Gdy minął umowny czas na spłatę długu Tomasz O. zadecydował, że samodzielnie skieruje sprawę do sądu w drodze postępowania upominawczego. Jako że dysponował solidnymi dowodami sąd wydał na posiedzeniu niejawnym nakaz zapłaty.
Piotr K. jak się okazało postanowił odwlec proces spłaty długu. Złożył sprzeciw od nakazu zapłaty. Sprzeciw ten był niekompletny pod względem formalnym, w związku z czym sąd zawezwał dłużnika do usunięcia braków formalnych w określonym terminie z czego dłużnik się wywiązał. Jako, że sprzeciw był złożony prawidłowo sąd wyznaczył datę rozprawy. Złożenie przez Piotra K. sprzeciwu spowodowało, ze nakaz zapłaty stracił moc, a sprawa zaczęła toczyć się na nowo. Pierwsza rozprawa nie odbyła się z powodu „choroby dłużnika”. Postępowanie zaczęło się przedłużać, a czas jak się okazało zaczął działać na niekorzyść przedsiębiorcy. Obecnie „przyjaciel” nie mieszka już pod dotychczasowym adresem. Co więcej w jego mieszkaniu mieszkają nowi nabywcy (siostra Piotra K. z mężem). Dłużnik zwodząc swojego przyjaciela i przeciągając postępowanie miał czas na wyzbycie się swojego majątku. Sprawa zabrnęła już tak daleko, że przedsiębiorca w efekcie swojej bezradności na czynności podejmowane przez Piotra K. postanowił skorzystać z fachowej pomocy kancelarii prawnej. Jednak jest to moment, w którym jedynym możliwym wyjściem jest złożenie skargi paulińskiej.
Czy bieg tej sprawy mógł toczyć się inaczej? Oczywiście, że tak. Podejrzewam, że gdyby przedsiębiorca od razu zdecydował się na współpracę z specjalistami w dziedzinie windykacji odzyskałby już swoją należność. Po pierwsze, jeszcze na etapie przedsądowym odpowiednie sformułowanie wezwania do zapłaty z zawartą „groźbą” poniesienia dodatkowych kosztów związanych z skierowania sprawy do sądu możliwe, że przyniosłoby już pożądany skutek. Inną stosowaną praktyką jest przeprowadzenie przez pełnomocnika windykacji terenowej. Daje ona możliwość bezpośredniego kontaktu z dłużnikiem – jest to szansa dla wierzyciela na szybsze odzyskanie pieniędzy i możliwość dla dłużnika na polubowne załatwienie sprawy, np. poprzez dogadanie rozłożenia zadłużenia na raty. Taki kontakt bezpośredni z dłużnikiem daje często o wiele lepsze rezultaty niż kontakt poprzez listy czy telefon. Celem windykacji terenowej jest oczywiście wywarcie wpływu na dłużnika, ale nie tylko. Windykacja terenowa pozwala często na zdobycie cennych informacji, które mogą okazać się istotne w dalszym toku postępowania. W efekcie przeprowadzonej windykacji terenowej może być również zdobycie oświadczenia dłużnika o uznaniu długu. Jest to bardzo istotny dowód z punktu widzenia ewentualnego wkroczenia na ścieżkę sądową.
Jeśli powyższe działania nie skłonią dłużnika do współpracy, pełnomocnik w tym przypadku pewnie zdecydowałby się na dochodzenie roszczeń w drodze postępowania nakazowego. Profesjonalny pełnomocnik solidnie przygotowałby się do postępowania tworząc pozew opierając go na solidnych dowodach. W tym celu zabezpieczyłby wszystko, co mogłoby stanowić dowody uprawniające do postępowania nakazowego lub skłaniające sąd do wydania postanowienia o zabezpieczeniu w toku procesu. Wybrałby tą drogę z dwóch powodów: koszt takiego postępowania oraz z uwagi na sposób zaskarżania nakazu zapłaty. Koszt takiego postępowania jest niższy niż w przypadku postępowania upominawczego. Poza tym dłużnik chcąc zaskarżyć nakaz zapłaty musi uiścić opłatę, co w przypadku postępowania upominawczego nie ma miejsca. Poza tym uzyskany nakaz zapłaty w postępowaniu nakazowym nie traci mocy – stanowi ono zabezpieczenie do momentu wydania rozstrzygnięcia przez sąd.
Jak widać samodzielna batalia z dłużnikiem może okazać się zgubna. Jeśli nie posiadamy specjalistycznej wiedzy i doświadczenia w tym temacie warto zgłosić się do kancelarii prawnej, która na podstawie udzielonego pełnomocnictwa poprowadzi całą sprawę.
Jeśli interesuje Cię więcej informacji na ten temat to zapraszam do przeczytania: